Uff... Wybraliśmy podejście wg. pani w budce - 'trudniejsze, ale bardziej malownicze' - czarny szlak. I nie żałowaliśmy! Owszem, lekko nie było, ale za to widoki w rzeczy samej rekompensowały trud. Już podejście było przygodą samą w sobie (zdobywamy dzikie ostępy!), trzeba się było wdrapywać na wielkie głazy, ale w normalnych adidaskach nawet z biurkową kondycją (ale z przystankami) spokojnie da się go pokonać.
Zamek ładnie utrzymany, nie przesadnie odremontowany (chwała im za to!), rozległy, tak jak widok z wieży - zdecydowanie obowiązkowy! Na zamku schronisko PTTK, gdzie można zdobyć pieczątkę (dla dzieciaków, tych trzydziestoparoletnich też) i zjeść ciepłą zupkę, bądź wypić zimny soczek - przyjemnie :)
Dwa ostatnie zdjęcia to ujęcia z kamery na zamku - w porze, kiedy tam byliśmy i 24h później. Słabo? :O