60 km od Pekinu, piękny kawałek muru, jednak naród liczny, więc pusto i tak nie było, ale tłumów też nie.
Pomna na wieki wrażeń z Masady nie dałam się namówić na wspinaczkę na górę, na której się wznosił mur, tylko zażądałam wjazdu kolejką. Mój mądry mąż, pomny na wieki wrażeń z Masady zgodził się prawie bez szemrania. I - o bogowie! - co to była za dobra decyzja! Spacerując sobie po murze w kierunku opadającym obserwowaliśmy z mieszaniną współczucia i tryumfu wypluwających płuca, czerwonych i kompletnie nie ędżojujących widoków (zapewne przez zalewający ich oczy pot) biedaków, którzy z kolejki nie skorzystali \(◠‿◠)/
No jest niesamowity. No jest spektakularny. No jest trudny do objęcia - wzrokiem i rozumem. Wow! Warto, oj warto! :)