No co za gnojstwo! Odkryliśmy powód naszego poparzenia. Jakiś sukinkot podrabia olejki z filtrem znanej marki! Żeby podrabiał! Wyjmuje ze śmietnika i wlewa zwykły olejek! Żeby go tak poparzyło jak nas! No jak tak można?! Zwierzyliśmy się naszym gospodarzom i powiedzieli, że jesteśmy już trzecią ofiarą zwyrodnialca :( Zgroza.
Sycząc przy każdym niemal ruchu z bólu, ubrani szczelnie przed słońcem w prawie 40 stopniowym upale z plecakami na plecach szliśmy na przystanek. Los ewidentnie nam współczuł, bo po wyjściu zza rogu zobaczyliśmy wymarzony autobus (jest ich kilka, a ten był wybitny), który Jureczek złapał był i tak oto ruszyliśmy w klimatyzowanym wnętrzu z rozkładanymi siedzeniami do Playa del Carmen, gdzie w 10 minut złapaliśmy nasz docelowy autobus do Tulum. O losie już pisałam, stwierdził najwyraźniej, że nam już nieprzyjemności wystarczy, bo nie złapała nas rzęsista ulewa, która zaczęła się w 7 minut po starcie i skończyła na jakieś 6 przed wysiadaniem :). Autobusy w Meksyku z wyjątkiem linii Ado (to ta wybitna, jedzie najszybciej, bez przystanków) zatrzymują się gdzie popadnie, a w zasadzie gdzie klient sobie życzy. My zażyczyliśmy sobie pod nasz hostel, który miał stać przy zjeździe z autostrady do ruin Tulum. Autobus się zatrzymał, a ja zobaczyłam zamknięty (!) warzywniak z bramą i nazwą naszego hostelu Los Mopaches nad nią. Autobus odjechał, a my stoimy na patelni z plecakami przed karteczką "knock". To pukamy. Wrota się rozwarły i naszym oczom ukazał się rajski ogród :). Chatki kryte słomą (jak się okazało od środka zabezpieczone przeciwkomarową siatką) otoczone krzewodrzewami kwitnącymi na fioletowo i pomarańczowo, wysprzątane alejki, cudowne! Gruba, serdeczna Meksykanka oprowadziła nas po terenie, podczas gdy jej syn - dezynfekował nasze bagaże! Od razu poczułam się jeszcze lepiej wiedząc, że żadnego robactwa się tutaj nie musimy obawiać :). Zostawiliśmy rzeczy i na darmowych rowerkach od gospodarzy pomknęliśmy do ruin. Trudno to wyrazić słowami. Piramida Majów wyniesiona na skale nad brzegiem Morza Karaibskiego. Niesamowicie piękny widok. Nie wiem, jak mam to wyrazić. Nie ważne poparzenie, czy 40 stopni żaru z nieba. Właśnie po to się znosi takie rzeczy. Żeby to zobaczyć. I powiem wam, że bardzo warto. Bardzo! :)))
Wydatki (ceny biletów i noclegu za parę):
40 peso bus do Playa del Carmen
60 peso bus do Tulum
102 peso bilety do ruin
228 peso obiado kolacja
80 peso zakupy
440 peso nocleg Posada los Mopaches - great!