Wydmy. Niewyobrażalne piękno. Monumentalne góry czerwonego piachu skrzące się w blasku słońca. Martwe drzewa na pustynnej, białej patelni niezwykle malownicze na tle pomarańczowych wzniesień i granatowo-błękitnego nieba. Jureczek poszedł górą - wspiął się w palącym słońcu pustyni na najwyższą diunę świata, ja poszłam doliną. Zdjęcia z dwóch stron. Oszołomieni i bez słów. Szaleństwo :))).
P.S.
Na wydmach tłum turystów - po raz pierwszy od początku naszej wyprawy, a wśród nich... państwo Niemce z poprzedniego campingu! Pozdrowiliśmy się jak starzy znajomi i odruchowo powiedzieliśmy sobie "do zobaczenia". I zgadnijcie, kto stał trzy miejsca od nas, w innym miasteczku tego wieczora, na campingu? ;).