Jak już wspominałam Atallah zaprosił nas do swojego domu w - zupełnym przypadkiem widok z jego tarasu rozchodził się na grobowce Petry...
Trzy dni to dla nas w sam raz. Zelówki zdarte. Umysły pobudzone, serca przepełnione - zachwytem. Pertra by night - rewelacja. W ramach udowadniania, że Jordańczycy są najżyczliwszymi ludźmi na ziemi, jeden z nich po krótkiej rozmowie z nami o fotografii, poprosił, żebyśmy kupili bilety i wpuścił nas do środka na godzinę przed turystami.
Mieliśmy Petrę w zachodzącym słońcu tylko dla nas... Pracownicy dyskretnie rozstawiali i zapalali lampiony wzdłuż całego kanionu, a fasadę skarbca rozświetlały drgające płomyki dziesiątek świec.
Jesteśmy oszołomieni!