Zwiedzamy niewielkie miasteczko z dużym (ale nudnym) zamkiem i trafiamy na sobotni bazarek ze starociami - cudo!
Przed trasą chcąc coś zjeść odkrywamy, że w tej małej miejscowości są aż dwie knajpy z gwiazdkami Michelin! Zachęceni (mocno relatywnie) konkurencyjnymi cenami (w stosunku do innych knajp Michelin) próbujemy dostać stolik, ale bez powodzenia. Jemy więc w niedrogiej, a obfitej Tasce i ruszamy (z przerwami na zamki) do jednego z najbardziej wyczekiwanych celów naszej podróży.
Zajechaliśmy akurat na zachód słońca, podziwialiśmy zalaną pomarańczowym światłem przestrzeń równiny rozciągającą się u stóp góry aż po horyzont. Pierwszy raz widzieliśmy coś takiego, skojarzenie z Afryka nasunęło się nam samo równocześnie. Miasteczko urokliwe i bardzo malownicze, kręte kamieniste uliczki z kolorowymi drzwiami i doniczkami z kwiatami. Bajeczka!
W ostatnich blaskach dnia wchodzimy jeszcze wyżej na zamek i zapiera nam dech w piersiach...
Nocleg Monsanto "Casa do Chafariz" - polecamy!