Nazajutrz wstaliśmy o radosnej piątej aby pojechać 120km do Calakmul - niedawno odkrytych piramid Majów, ukrytych w dalekiej dżungli. Kierowca taksówki (nasz najdłuższy kurs taksówką: 240km, a gość czekał na nad 6 godzin!) wysadził nas pod bramą, pokazał palcem ścieżkę, zahiszpanił coś, uśmiechnął się i poszedł. Ruszyliśmy w dżunglę wśród ryków małp (przynajmniej tak twierdzi Jureczek, równie dobrze mógł to być jaguar!) i ćwierku kolorowych ptaszydełek. Jest położony w samym środku największego parku narodowego Meksyku. Dzięki temu miejsce jest praktycznie nie uczęszczane przez turystów. Osobiście widzieliśmy ośmiu. I to w bezpiecznej oddali :)
Piramidy są ogromne, największe na Yucatanie, rozłożyste w przeciwieństwie do strzelistych konstrukvji Tikal. Ale to, co zobaczyliśmy z ich szczytów zapiera dech w piersiach i odbiera mowę. 360 stopni dżungli po horyzont, ani śladu współczesnej cywilizacji, jedynie w trzech miejscach wystają z zielonego morza zbitych drzew szczyty innych piramid. Na poziomie naszych oczu latały majestatycznie kondory i sępniki, a pod nami, na wierzchołkach drzew siedziały przepiękne, olbrzymie, kolorowe sępy królewskie. Nakręciliśmy film, w nadziei, że lepiej odda to, czego zdjęcia nie oddają.
Jesteśmy oszołomieni.
Wydatki (ceny biletów i noclegu za parę):
700 peso taxi do calakmul
56 peso myto za skorzystanie z drogi do calakmul
40 peso 5 salbutes pollo - pyszny obiad
16 peso napoje do obiadu
15 peso woda
20 peso 2 wody i poweraid
70 peso 6pak piwa Sol
250 peso nocleg Hostel Jaguar