Campeche
Trzeci dzień. Pomimo lejącego się z nieba żaru postanowiliśmy po śniadaniu udać się 4 km od miasta, aby zobaczyć mieszczące się w największym forcie Hiszpańskim w Campeche - San Miguel - muzeum archeologiczne kultury Majów. Po 15 minutowej jeździe lokalnym świniobusem okupionej 11 peso za dwie osoby i prawie chorobą lokomocyjną Blanii (ciągłe hamowania) dotarliśmy w okolice fortu. Czekało nas jeszcze 700 m wspinaczki w temp. 45-50 st w pełnym słońcu. (Radziu - Chojnik to przy tym "walking in the park" :) ). Przemykając w cieniu znaków drogowych i okazjonalnych latarni dotarliśmy w końcu na górę. Było warto. Fort jest naprawdę wporzo. Do mostu zwodzonego dochodzi się wyłożonym kamieniem wykopem. W forcie jest 10 sal wystawowych do których wchodzi sie z malowniczego pomalowanego na żółto dziedzińca. Zbiory muzeum może nie przytłaczają ilością ale za to są bardzo cenne. Są tu np. 3 z 9 jadeitowych masek władców majów. Wszystkie znalezione we wspaniałym Calakmul. Ceramika, rzeźby oraz dwa grobowce z Calakmul. Są tu również ładnie zachowane stelle i figurki z różnych miast Majów na terenie stanu Campeche. Po obejrzeniu zbiorów udaliśmy się na mury fortu. Rozciąga się z nich wspaniły widok na zatokę meksykańską i Campeche. W okolicy trudno o lepszy punkt widokowy. Na murach stoją oryginalne działa i są 3 wieżyczki które dają schronienie przed słońcem na tej patelni. Po ok 1.5h wizycie droga w dół i oczekiwanie na przejeżdżający świniobus. Przy okazji siedzenia na przystanku stajemy się lokalną atrakcją - widać nie przywykli do widoku białych siedzących na przystanku zamiast w klimatyzowanym aucie. 11 peso i 30 min później jesteśmy z powrotem w punkcie startu. Kierowca busa miał największy krzyż na szczęście jaki widziałem w samochodzie :) lusterko by się urwało pod ciężarem więc był przytwierdzony do słupka między oknami :) zaiste dorodny okaz.
Po południu Jureczek przetargał Blanię przez pół miasta do narożnika Bronców (wisicie nam piwo!), żeby zrobić zdjęcie dla Marcina - nagrodą za wysiłek miała być pizza (burito buritem, pyszne owszem, ale ile to można jeść?!) a tu nic, pizzerię diabli ogonem nakryli i się objedliśmy smakiem :(
Wieczorem za to mężuś zabrał żonkę na zachód słońca nad Zatoką Meksykańską, a po zmroku na "grające fontanny", które ku naszej spontanicznej wesołości okazały się być kolorowymi lampkami w fontannie bez wody - niezły Meksyk :)
Wydatki (ceny biletów i noclegu za parę):
18 peso pranie
132 peso sniadanie
11 peso bus do fortu san miguel
7 peso woda
12 peso sprite i cola w puszkach
72 peso wejscie do fortu
11 peso bus z fortu
73 peso pizza i cola
18 peso woda i jogurt
100 peso perfumy
66 peso chaya con pina
74 peso pamiatki
213 peso nocleg Hotel Colonial