Kochani! Dzieki z mile slowa, trzeba bylo tanczyc z lewkami, zeby sie doczekac liczniejszych komentarzy! :)
Ze zdjeciami jest wielki prpblem, bo internet tu dorwac to wyczyn, rzadko mamy chocby zasieg sieci komorkowej, to naprawde dziki, pustynny kraj. Jak przejezdzamy przez wieksze miasta (kilkuziesieciu mieszkancow!) to zwykle jest zasieg i korzystamy z kindla, zeby dac wam znac. A z niego w ogole nie ma mozliwosci ladowania zdjec. Nawet jak w duzym miescie (czyli np. tylu mieszkancow, co w naszym bloku) jest internet cafe, to zrzucanie naszych plikow na sluzace tu zlomy mija sie z celem przecietnie zdrowego na umysle bialego czlowieka. Tak wiec moi drodzy, bedziecie musieli uzbroic sie w cierpliwosc i poczekac na nasz powrot, a wtedy Was zaczarujemy pokazem 6tysiecy bajecznych fotografii :D.
Dzis opuscilismy magiczna Etoshe i ciagniemy na wschod do Zambii, gdzie na granicy z Zimbabwe wielka Zambezi spada z ogromnej wysokosci tworzac najwieksze wodospady swiata. Znowu bedzie nudno ;)